czwartek, 17 maja 2018

Rozdział 13 :)

*Miesiąc później*
*Gosia.


Minęło już stosunkowo sporo czasu od momentu mojego wybudzenia się ze śpiączki i właśnie dziś wracam do domu. Niewiele sobie przypomniałam, ale przynajmniej odzyskałam zaufanie do Mario. Klaudia i Robert mają do nas wpaść wieczorem na kolację, natomiast Małgosia i Marco oraz moi rodzice musieli wracać do Dortmundu z powodu obowiązków zawodowych.

-I jak tam kochanie, gotowa jesteś? - do mojej sali wszedł Goetze z dużym bukietem róż. - Proszę, to dla Ciebie - pocałował mnie w policzek.
-Dziękuję bardzo. - odwzajemniłam czułość- Weźmiesz moją torbę?
-Jasne. Chodźmy - wyciągnął do mnie dłoń. Niepewnie ją chwyciłam i wyszliśmy z sali. Po opuszczeniu szpitala, wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Gdy tylko przestąpiłam próg  mój mąż poszedł do kuchni, a mnie wszystko się przypomniało. To jak feralnego dnia siedziałam w salonie i usłyszałam dzwonek do drzwi. Miałam nie otwierać, ale jednak zrobiłam to. Obrazy w mojej głowie przewijały się szybko, słyszałam w myślach każde JEJ słowo przepełnione nienawiścią. Nagle błysnęło srebrne ostrze i poczułam ogromny ból w miejscu, w które mi go wbiła. Osunęłam się po ścianie i zawołałam
-Mario!
-Tak skarbie? - szybko pojawił się w przedpokoju. - Co się stało? - uklęknął przy mnie i mocno przytulił.
-Przypomniałam sobie to co się wtedy wydarzyło... ona zabiła nasze dziecko... dlaczego nikt mi o tym nie powiedział wcześniej?
-Lekarz zabronił - objął mnie mocniej.
-Nienawidzę Was wszystkich! Okłamaliście mnie! - wyrwałam się mu i wbiegłam do pierwszego lepszego pomieszczenia przekręcając za sobą klucz.

*Mario.

Gdy moja żona zamknęła się w pokoju bezradnie usiadłem pod drzwiami i postanowiłem cierpliwie czekać aż otworzy. Nie miałem zamiaru krzyczeć ani wyważać drzwi, bo wiedziałem, że powinna sobie odpocząć i na spokojnie wszystko przemyśleć. Początkowo słyszałem jej głośny płacz jednak z czasem wszystko ucichło, więc pomyślałem, że zasnęła zmęczona poprzednimi wydarzeniami. Udałem się do kuchni i zacząłem robić obiad.


-Co tak pięknie pachnie? - Gosia pojawiła się nagle za moimi plecami.
-Spaghetti z suszonymi pomidorami . Usiądź, zaraz Ci nałożę.
-Myślałam, że Twoje gotowanie kończy się w momencie zaparzenia herbaty - roześmiała się.- Ale to jest na prawdę pyszne - dodała próbując potrawy.
-Dzięki. Starałem się - posłałem jej uśmiech i zacząłem jeść.

Po skończonym posiłku załadowaliśmy wspólnie zmywarkę i usiedliśmy na kanapie i długo rozmawialiśmy o wydarzeniach ostatnich kilku tygodni. Cieszyłem się, że amnezja jej minęła. Mimo wszystko wolałbym żeby nie pamiętała co się stało tamtego dnia; to dla niej zbyt duży cios, nie wiem czy sobie poradzi.
-Może przyda Ci się wizyta u psychologa? - zapytałem przerywając ciszę.

-Myślisz, że to coś da ? - spytała podnosząc głowę i spoglądając mi w oczy.
-Nie wiem, warto spróbować... Jeśli nie chcesz nie będę namawiał. Wiem ile Cię to wszystko kosztuje...
-Jutro podejmę decyzję - powiedziała wtulając się we mnie.
-Dobrze skarbie - pocałowałem ją w czoło. - A teraz może gdzieś wyjdziemy? Jakiś spacer czy może krótkie zakupy? - zaproponowałem - Pojadę sam jeśli nie czujesz się na siłach - dodałem.
-Nie zostanę więcej tutaj sama - podniosła się gwałtownie  - Przebiorę się i zaraz możemy jechać - weszła po schodach na górę. Założyłem buty i postanowiłem zaczekać w korytarzu. Po 10 minutach siedzieliśmy w samochodzie.
-To dokąd? - położyła rękę na moim udzie. Brakowało mi tego podczas ostatnich samotnych podróży autem, więc się uśmiechnąłem i pogładziłem jej dłoń.
-Musimy kupić coś do jedzenia. Jeśli chcesz podjechać do galerii to musisz powiedzieć.

-Do księgarni. Muszę kupić kilka nowych pozycji moich ulubionych autorów.
-Okej.
Po powrocie do domu Gosia poszła się wykąpać, a ja w tym czasie zadzwoniłem do adwokata żeby uzyskać nowe informacje w sprawie, którą żyją wszystkie niemieckie tabloidy. Okazało się, że materiał dowodowy jest na prawdę imponujący brakuje tylko zeznań mojej żony, które zostały ustalone na piątek. Będę musiał jakoś ją o tym powiadomić, ale zrobię to już jutro. Jeśli złoży zeznania właśnie tego dnia to proces ruszy dokładnie 2 tygodnie później. Pełny dobrych myśli czekałem aż moja ukochana wyjdzie z łazienki. Czułem, że od teraz będzie już tylko lepiej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cześć! Dawno, oj bardzo dawno mnie tu nie było... Myślałam nad usunięciem bloga, no ale nie mogę Was zostawić bez niedokończonej historii.. ;) Od publikacji ostatniego rozdziału wiele rzeczy wydarzyło się u mnie, dlatego z braku czasu rozdział jest dopiero teraz ;) Myślę, że ktoś tu jeszcze został chociaż minęły chyba ze dwa lata :P
Jeśli się podoba zostaw kom! Zmotywuje mnie to do kolejnego rozdziału ;)

Pozdrawiam, 
Gosia. ;)

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział!;) Cieszę się, że wróciłaś ;*
    Czekam z niecierpliwością na nowy wpis ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze nie pochwaliłas się! Cudowne ��

    OdpowiedzUsuń