*Some time later*
*Gosia.
Od razu po powrocie z rocznicy ślubu rodziców czekał na mnie nawał pracy. Zbliżały się ważne dla drużyny mecze w Bundeslidze, a co za tym idzie moim obowiązkiem było przeprowadzić z każdym z chłopców rozmowę, spisać raport i przedstawić go trenerowi. Jutro miało też odbyć się spotkanie ze wszystkimi zawodnikami i konferencja prasowa, na której jak zawsze musiałam być obecna. Jak do tej pory porozmawiałam z połową drużyny i szczerze miałam już dość. Jednak cieszyłam się, bo za chwilę miał zajrzeć do mnie mój mąż. Uporządkowałam porozrzucane kartki na biurku i powkładałam je do odpowiednich segregatorów.
-Czy można przeszkodzić? - ktoś delikatnie uchylił drzwi.
-Jasne trenerze, zapraszam - wskazałam na kanapę, a sama usiadłam w fotelu na przeciwko - Coś się stało?
-Nie.. uważam tylko, że powinnaś o czymś wiedzieć. Na treningu zjawiła się dziś Ann...
-Czego chciała? - przerwałam mu
-Poprosiła Mario o rozmowę, gdy wrócił był bardzo rozkojarzony, więc wysłałem go do domu. Uważam, że powinniście porozmawiać.
-Ale ja mam jeszcze 10 rozmów do przeprowadzenia - zaprotestowałam.
-Dokończysz jutro, a teraz proszę jedź do niego.
-No dobrze, dziękuję w takim razie i do zobaczenia - zabrałam torebkę i szybko opuściłam gabinet. Bardzo zaintrygowały mnie słowa Guardioli zwłaszcza, że nigdy nie był dla mnie aż tak życzliwy. Dało mi to do myślenia. Na parkingu wsiadłam do auta i odjechałam w kierunku mieszkania. Po 15 minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam i udałam się na taras, czyli miejsce gdzie Mario przebywa zawsze jak są jakieś problemy - czy to w naszym związku czy w pracy. Tym razem też tam był.
-Po co ona przylazła dziś na trening? - zapytałam bez ogródek siadając na jednym z krzeseł.
-Jak Ci powiem będziesz zła..
-Jeśli nie powiesz też będę, więc?
-Gosiu...ona jest w ciąży...
-W jakiej znowu ciąży do ciężkiej cholery? Z kim? - przerwałam mu.
-Ze mną..
-Ale jak? Przecież... nie to nie prawda, nie zrobiłeś mi tego?
-Przepraszam.. - wydukał patrząc prosto w moje oczy.
-Ty idioto! Jak mogłeś mnie zdradzić?! I to jeszcze z taką wywłoką?
-Spokojnie kochanie.
-Zamknij się... nic do mnie nie mów. Jeszcze dziś wracam do Dortmundu.
-Ale...
-Trzeba było myśleć wcześniej. I głową, a nie inną częścią ciała. - weszłam do domu i w pośpiechu udałam się do garderoby w celu spakowania ubrań. Z łazienki wzięłam kosmetyki, ostatni raz obrzuciłam wzrokiem te "ściany", z którymi wiąże się tyle pięknych wspomnień... Wyszłam trzaskając drzwiami. Wciąż byłam w szoku, a nadmiar emocji sprawił, że po moich policzkach zaczęły płynąć słone krople. Byłam zrozpaczona i załamana. Owszem, mogłam go lepiej pilnować, ale zawsze sądziłam, że ma na tyle rozumu, że nie zdradzi mnie z pierwszą lepszą, a tym bardziej ze swoją byłą narzeczoną. Otarłam łzy wierzchem dłoni i ruszyłam na lotnisko. Nie mogłam dłużej zostać w Monachium. Postanowiłam, że do trenera zadzwonię jak już będę u moich rodziców.
*Kilka godzin później*
Od pół godziny jestem w moim domu rodzinnym. Tata i mama bardzo się martwią moim zachowaniem - jeszcze nie powiedziałam im o co chodzi, zrobię to jutro. Zamknęłam się w swoim starym pokoju i wypłakuję swoje oczy oglądając zdjęcia moje i Mario... Byliśmy tacy szczęśliwi, życie przepływało nam przez palce, zero problemów, rozumieliśmy się bez słów..., ale to się skończyło tak szybko jak się zaczęło. Byłam zła sama na siebie... Na to, że dałam się tak łatwo nabrać na jego czułe słówka, a przecież to znany piłkarz, który może mieć każdą i zadowoli się nawet "panienką" na jedną noc, bo ma tyle kasy, że mu wszytko jedno na co ją wyda. Tylko dlaczego spotkało to akurat mnie?
*Mario.
*Gosia.
Od razu po powrocie z rocznicy ślubu rodziców czekał na mnie nawał pracy. Zbliżały się ważne dla drużyny mecze w Bundeslidze, a co za tym idzie moim obowiązkiem było przeprowadzić z każdym z chłopców rozmowę, spisać raport i przedstawić go trenerowi. Jutro miało też odbyć się spotkanie ze wszystkimi zawodnikami i konferencja prasowa, na której jak zawsze musiałam być obecna. Jak do tej pory porozmawiałam z połową drużyny i szczerze miałam już dość. Jednak cieszyłam się, bo za chwilę miał zajrzeć do mnie mój mąż. Uporządkowałam porozrzucane kartki na biurku i powkładałam je do odpowiednich segregatorów.
-Czy można przeszkodzić? - ktoś delikatnie uchylił drzwi.
-Jasne trenerze, zapraszam - wskazałam na kanapę, a sama usiadłam w fotelu na przeciwko - Coś się stało?
-Nie.. uważam tylko, że powinnaś o czymś wiedzieć. Na treningu zjawiła się dziś Ann...
-Czego chciała? - przerwałam mu
-Poprosiła Mario o rozmowę, gdy wrócił był bardzo rozkojarzony, więc wysłałem go do domu. Uważam, że powinniście porozmawiać.
-Ale ja mam jeszcze 10 rozmów do przeprowadzenia - zaprotestowałam.
-Dokończysz jutro, a teraz proszę jedź do niego.
-No dobrze, dziękuję w takim razie i do zobaczenia - zabrałam torebkę i szybko opuściłam gabinet. Bardzo zaintrygowały mnie słowa Guardioli zwłaszcza, że nigdy nie był dla mnie aż tak życzliwy. Dało mi to do myślenia. Na parkingu wsiadłam do auta i odjechałam w kierunku mieszkania. Po 15 minutach byłam na miejscu. Zaparkowałam i udałam się na taras, czyli miejsce gdzie Mario przebywa zawsze jak są jakieś problemy - czy to w naszym związku czy w pracy. Tym razem też tam był.
-Po co ona przylazła dziś na trening? - zapytałam bez ogródek siadając na jednym z krzeseł.
-Jak Ci powiem będziesz zła..
-Jeśli nie powiesz też będę, więc?
-Gosiu...ona jest w ciąży...
-W jakiej znowu ciąży do ciężkiej cholery? Z kim? - przerwałam mu.
-Ze mną..
-Ale jak? Przecież... nie to nie prawda, nie zrobiłeś mi tego?
-Przepraszam.. - wydukał patrząc prosto w moje oczy.
-Ty idioto! Jak mogłeś mnie zdradzić?! I to jeszcze z taką wywłoką?
-Spokojnie kochanie.
-Zamknij się... nic do mnie nie mów. Jeszcze dziś wracam do Dortmundu.
-Ale...
-Trzeba było myśleć wcześniej. I głową, a nie inną częścią ciała. - weszłam do domu i w pośpiechu udałam się do garderoby w celu spakowania ubrań. Z łazienki wzięłam kosmetyki, ostatni raz obrzuciłam wzrokiem te "ściany", z którymi wiąże się tyle pięknych wspomnień... Wyszłam trzaskając drzwiami. Wciąż byłam w szoku, a nadmiar emocji sprawił, że po moich policzkach zaczęły płynąć słone krople. Byłam zrozpaczona i załamana. Owszem, mogłam go lepiej pilnować, ale zawsze sądziłam, że ma na tyle rozumu, że nie zdradzi mnie z pierwszą lepszą, a tym bardziej ze swoją byłą narzeczoną. Otarłam łzy wierzchem dłoni i ruszyłam na lotnisko. Nie mogłam dłużej zostać w Monachium. Postanowiłam, że do trenera zadzwonię jak już będę u moich rodziców.
*Kilka godzin później*
Od pół godziny jestem w moim domu rodzinnym. Tata i mama bardzo się martwią moim zachowaniem - jeszcze nie powiedziałam im o co chodzi, zrobię to jutro. Zamknęłam się w swoim starym pokoju i wypłakuję swoje oczy oglądając zdjęcia moje i Mario... Byliśmy tacy szczęśliwi, życie przepływało nam przez palce, zero problemów, rozumieliśmy się bez słów..., ale to się skończyło tak szybko jak się zaczęło. Byłam zła sama na siebie... Na to, że dałam się tak łatwo nabrać na jego czułe słówka, a przecież to znany piłkarz, który może mieć każdą i zadowoli się nawet "panienką" na jedną noc, bo ma tyle kasy, że mu wszytko jedno na co ją wyda. Tylko dlaczego spotkało to akurat mnie?
*Mario.
Odkąd Gosia wybiegła z domu nie mogę znaleźć sobie miejsca. Wiem, że to wszystko moja wina- nie powinienem wtedy ulegać Ann. Przecież mam ( a może miałem?) najpiękniejszą i najmądrzejszą żonę na całym świecie. Gdyby tu był Marco na pewno dałby mi po ryju, bo przecież zagroził, że jak ją skrzywdzę to się nie pozbieram. Nawet nie chcę wiedzieć co pomyślał o mnie Klopp, gdy tylko się o tym dowiedział (chyba, że nic mu nie powiedziała). Będąc na skraju wytrzymałości postanowiłem zadzwonić do Roberta.
-No hej stary co jej znowu zrobiłeś? - po kilku minutach napastnik był już w moim domu.
-Zdradziłem ją z Ann..
-Ty to jednak jesteś idiota - stwierdził podając mi butelkę piwa. - Chociaż ja nie powinienem Cię oceniać, bo to samo zrobiłem mojej narzeczonej ponad rok temu - dodał cichszym głosem.
-Obaj jesteśmy siebie warci -stwierdziłem upijając łyk napoju. - Tylko Ty masz nową dziewczynę, a ja będę do końca życia żałował, że tak skrzywdziłem Gosię.
-Ona Ci wybaczy i prędzej czy później znowu będziecie razem. - mój przyjaciel poklepał mnie po plecach. - Musisz w to wierzyć.
Lewandowski opuścił mój dom kilka godzin później i udał się do domu, bo Klaudia (jego dziewczyna) bardzo źle się czuła. Przynajmniej on ma w miarę poukładane życie...Udałem się do sypialni gdzie na stoliku znalazłem kartkę napisaną przez moją żonę
-Zdradziłem ją z Ann..
-Ty to jednak jesteś idiota - stwierdził podając mi butelkę piwa. - Chociaż ja nie powinienem Cię oceniać, bo to samo zrobiłem mojej narzeczonej ponad rok temu - dodał cichszym głosem.
-Obaj jesteśmy siebie warci -stwierdziłem upijając łyk napoju. - Tylko Ty masz nową dziewczynę, a ja będę do końca życia żałował, że tak skrzywdziłem Gosię.
-Ona Ci wybaczy i prędzej czy później znowu będziecie razem. - mój przyjaciel poklepał mnie po plecach. - Musisz w to wierzyć.
Lewandowski opuścił mój dom kilka godzin później i udał się do domu, bo Klaudia (jego dziewczyna) bardzo źle się czuła. Przynajmniej on ma w miarę poukładane życie...Udałem się do sypialni gdzie na stoliku znalazłem kartkę napisaną przez moją żonę
Jest mi wszystko jedno czy to przeczytasz dziś czy jutro, ale na pewno kiedyś to zrobisz.. Jestem w ciąży. Chciałam Ci o tym powiedzieć, ale uprzedziła mnie Ann, która też nosi Twoje dziecko. Jeszcze jedno - nie próbuj mnie szukać. Wolę żeby Nasz maluszek nigdy nie poznał swojego ojca, bo mógłby się rozczarować tak jak ja. Kocham Cię. Twoja na zawsze..
-No to świetnie - pomyślałem siadając na łóżku. Po przeczytaniu tej informacji wiedziałem, że cokolwiek się nie stanie muszę o nią walczyć do samego końca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział.. I za to co w nim napisałam też..
Jak myślicie wrócą do siebie? :)
Czy ja mam dla kogo pisać? Pod ostatnim rozdziałem pojawił się tylko 1 komentarz, a wyświetleń było dosyć dużo... Nie podoba Wam się ta historia? Jeśli tak napiszcie mi o tym, a ja dam sobie spokój z wymyślaniem nowych opowiadań. Bez Was to nie ma najmniejszego sensu..
No to tyle z mojej strony.
Pozdrawiam :)
Ło jak on mógł to zrobić ! Świnia !
OdpowiedzUsuńA tak to cały rozdział świetny :D Podoba mi się. Zastanawiam się czy wybaczy :)