-Cieszę się, nawet nie wiesz jak... Tylko myślałem, że to już koniec i że nie wrócisz - dotknął dłonią mojego policzka jakby próbował się upewnić, że nie jestem tylko wymysłem jego wyobraźni. Skrzywiłam się lekko, bo szczerze mówiąc jeszcze nie byłam na coś takiego gotowa. Odsunęłam się od niego, chwyciłam walizkę i poszłam do pokoju gościnnego.
-Pogadamy jutro, dobranoc - rzuciłam zamykając drzwi.
*Next day*
Obudziłam się o 10. Piłkarza już nie było, więc wywnioskowałam, że jest na treningu i wróci pewnie dopiero około 14. Ubrałam się
zjadłam śniadanie i zaczęłam ogarniać ten syf, bo gdyby ktoś przyszedł to aż wstyd pokazać taki dom. Po 2 godzinach mieszkanie lśniło czystością, a ja zabrałam się za przygotowanie obiadu dla siebie i męża. Postawiłam na ryż z warzywami na parze i ciasto marchewkowe na deser. Gdy wyjmowałam placek z piekarnika poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce
-Witaj skarbie - Mario pocałował mnie w szyję, powodując ciarki na całym ciele.
-Cześć - uśmiechnęłam się - Idź umyj ręce, a ja nałożę w tym czasie jedzenie - odwróciłam się do niego i cmoknęłam w usta - no już biegusiem!
Po skończonym posiłku usiedliśmy na kanapie, bo chciałam żeby chociaż wyjaśnił mi całą tą sytuację z Ann.
-No więc... jak do tego doszło?- zaczęłam trudną rozmowę.
-Dobrze wiesz jak do takich rzeczy dochodzi... Serio nie chciałem tego. Wiem, że co się stało to się nie odstanie. - spojrzał na mnie - Wybaczysz mi?
-Już wybaczyłam, bo bardzo Cię kocham, a poza tym jest z nami taka mała istotka, która mimo wszystko powinna mieć tatusia.
-A no tak - położył rękę na moim brzuchu - Jak się czujesz? Nie masz mdłości?
-Kocie to jeszcze za wcześnie chyba na takie wybryki. to dopiero początek, później będzie gorzej.
-Optymistka moja... - mruknął całując mnie w usta.
Po całym dniu słodkiego nicnierobienia nadszedł czas na powrót do pracy. Rano pojechałam na stadion razem z piłkarzem po czym udałam się do swojego biura. Przejrzałam wszystkie sprawozdania, powkładałam je do koszulek i odpowiednich segregatorów, a potem zrobiłam sobie mocną herbatę i usiadłam na kanapie. Zdjęłam szpilki i zaczęłam wyglądać przez okno podziwiając kolejny piękny dzień, a przy okazji trening chłopców.
-Można? - trener uchylił drzwi.
-Jasne - zerknęłam w jego kierunku i chciałam wstać.
-Siedź siedź, mnie to nie przeszkadza. Chciałem tylko powiedzieć, że bardzo się cieszę z Twojego powrotu, nareszcie ktoś to wszystko ogarnie.
-Przepraszam, że tak bez słowa wyjechałam. Pan pewnie wie o co chodzi...
-Tak, ale nie rozmawiajmy o tym. - uśmiechnął się - Gdybyś kiedykolwiek czegoś potrzebowała to możesz do mnie przyjść - powiedział i opuścił mój gabinet. Trochę mnie zdziwiło jego zachowanie, w końcu zawsze był niemiły i stanowczy, a tu taka zmiana. Podejrzewałam, że być może w jego życiu wydarzyło się coś nieoczekiwanego, być może złego....
-Kochanie wracamy do domu - Mario wyrwał mnie z zamyślenia. Potrząsnęłam głową i zabierając swoje rzeczy skierowałam się do wyjścia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakiś taki bigos w tym rozdziale, albo to tylko moje odczucie. xD
SPRAWDZAM OBECNOŚĆ! JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ/PRZECZYTAŁAŚ ROZDZIAŁ ZOSTAW KOMENTARZ. (wystarczy nawet sam emotikon, chcę zobaczyć ile Was jest).
Buziaki i do następnego ! :)