*Kilka dni później*
*Mario.
Upłynęło już kilka dni od tego tragicznego wydarzenia, emocje zdążyły opaść jednak wciąż miałem ogromny żal do siebie za to co się stało. Ann została zatrzymana i postawiono jest zarzut umyślnego usiłowania zabójstwa. Mój adwokat obiecał, że będzie się starał o najwyższy wymiar kary dla niej. I bardzo dobrze. Tym razem posunęła się za daleko.
Natomiast stan zdrowia mojej żony ustabilizował się. Cały czas jest w śpiączce, ale są szanse, że niedługo się wybudzi. Wynoszą one 25%, ale to zawsze coś.
Dzisiaj przyszedłem do szpitala nieco później, ale cały czas są przy niej jej rodzice. Trochę mi głupio, że poinformowałem ich o stanie zdrowia ich jedynego dziecka już po operacji, ale wcześniej nie miałem do tego głowy. Byli trochę źli, ale cóż - ona zawsze będzie od nich ważniejsza.
Poza tym w szpitalu do mojej żony codziennie odbywają się 'pielgrzymki'. Przychodzą wszyscy bliżsi i dalsi znajomi. Małgosia i Marco oraz Klaudia i Robert wspierają mnie najbardziej. Codziennie starają się mnie podnieść na duchu - raz jest lepiej, a raz gorzej, ale zawsze jakoś daję radę.
-Dzień dobry panie Goetze, sytuacja dzisiaj bez zmian - powiedział lekarz prowadzący Gosię - w nocy nastąpił mały przełom, ale niestety nie udało nam się pacjentki wybudzić.
-Rozumiem. Teraz już chyba tylko będzie lepiej.
-Tak myślę. Proszę do niej iść i dużo z nią rozmawiać tak jak już mówiłem.
-Dobrze, postaram się - opuściłem jego gabinet.
Gdy wreszcie wszyscy opuścili salę spokojnie usiadłem na skraju łóżka mojej ukochanej i początkowo intensywnie wpatrywałem się w jej twarz jednocześnie wsłuchując się w nieustanne pikanie tych wszystkich maszyn. Cały czas się modliłem - niejednokrotnie ze łzami w oczach - o to, aby to właśnie dzisiaj otworzyła oczy. Tak bardzo tęsknię za jej niebieskimi tęczówkami, słodkim uśmiechem oraz kojącym głosem.
-Kochanie... - zacząłem wreszcie - bardzo za Tobą wszyscy tutaj tęsknimy. Błagam obudź się wreszcie, wróć z tej podróży. Kocham Cię, cholernie Cię kocham, jak jeszcze nigdy nikogo. Jesteś tą dla której i przez którą żyję. Nie możesz ot tak sobie umrzeć. Masz żyć, rozumiesz? Wszyscy Cię potrzebujemy... Wracaj szybko... - poczułem na policzkach mokre, gorące krople i przerwałem monolog. Muszę się uspokoić, muszę być twardy, nie mogę się teraz poddać. Zrezygnowany wstałem i wyszedłem na korytarz, usiadłem na krzesełku i schowałem twarz w dłoniach. Dlaczego to życie musi być tak cholernie ciężkie?
*Perspektywa Roberta Lewandowskiego*
Kiedy wraz z moją żoną oraz Marco i Małgosią zjawiliśmy się w szpitalu zastaliśmy Mario śpiącego na krzesełkach. Pokręciłem głową - mówiliśmy mu żeby normalnie w nocy spał, a nie chodził bez celu po mieście, przecież to i tak nic nie da. Wiem doskonale co przeżywa, bo moja wtedy narzeczona też została kiedyś postrzelona i prawie umarła. Tylko że Ona zaraz się wybudziła. Wszyscy bardzo się martwimy, że być może Gosia obudzi się po bardzo długim czasie.
-Halo wstajemy - Klaudia podeszła do niego i zaczęła delikatnie szarpać za ramię.
-Co jest obudziła się? - zapytał zaspany i usiadł jednocześnie poprawiając włosy.
-Nie. Zabieramy Cię na obiad - zadecydował Marco.
-Ale..
-Nie ma, ale. Robert i Klaudia zostaną, a Ty idziesz z nami.
-No okej - Goetze zawsze zgadzał się z żoną Marco, nie potrafił się jej sprzeciwić.
Kiedy oni poszli my weszliśmy do sali i usiedliśmy na taboretach.
-Jak myślisz kiedy do nas wróci?
-Nie wiem kochanie, mam nadzieję, że jak najszybciej. Mario bez niej wariuje - patrzyłem jak poprawia jej poduszkę i przygładza rozrzucone włosy.
-Oby szybko to zrobiła., bo on naprawdę oszaleje.
-Spójrz.... czy ona.. czy właśnie poruszyła palcami? - spojrzałem zaintrygowany na twarz śpiącej.
-Co? Zdawało Ci się - machnęła ręką.
-Nie. Tylko popatrz.
-O cholera chyba się budzi.. Idę po lekarza - wybiegła z sali. Po chwili wróciła z ordynatorem oddziału, który wyprosił nas na korytarz. Stanęliśmy za szybą i patrzyliśmy jak dziewczyna otwiera oczy i jak anestezjolog odłącza ją od tej całej aparatury.
-Możecie państwo do niej wejść - podszedł do nas lekarz - niestety nic nie pamięta - dodał i poszedł wypełniać swoje obowiązki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
I jak się podoba? :) Nie jestem w stanie nic więcej wymyślić na dzisiaj ;(
No nareszcie !! :D Cieszę się, że się wybudziła :D :D jestem szczęśliwa, szkoda że krótki, ale fajny i wreszcie się obudziła :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział szkoda że Gosia nic nie pamięta. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńW końcu się doczekałam! :D
OdpowiedzUsuńTak się cieszyłam, że się wybudziła, ale mój optymizm zniknął, kiedy okazało się, że straciła pamięć biedulka... :(
Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia, a jak nie to dlaczego miałaby się od nowa nie zakochać w ukochanym? :D
Czekam na kolejny i liczę, że popiszesz się swoją kreatywnością i jeszcze nie raz nas zaskoczysz! <3
Rozdział cudo! ;*
ojejku, tak przypuszczałam, że kiedy się obudzi może mieć amnezję. pytanie tylko, czy ta amnezja będzie chwilowa czy może całkowita? biedny Mario. :(
OdpowiedzUsuń