poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 8 :)

`Są w życiu chwile, gdy wydaje się, że już gorzej być nie może...
Właśnie wtedy okazuje się, że jednak może..`

*Gosia.


Gdy obudziłam się około południa mojego męża nie było. Ubrałam się, poprawiłam makijaż i włosy i zeszłam na dół. Zastałam go przy stole razem z Robertem. Zawzięcie o czymś dyskutowali, a do mojego lekko jeszcze zaćmionego umysłu dolatywały tylko strzępki konwersacji. Zastanawiałam się kim jest ta "ona" i o czym "nie może się dowiedzieć, bo to by ją zabiło". 

-Cześć chłopaki! - postanowiłam przerwać wymianę zdań.
-Ciiiiszej.. - westchnął Lewy - Głowa mi pęka.
-Trzeba było więcej chlać - uśmiechnęłam się do niego i przywitałam z moim mężem.
-Ty masz szczęście, bo jesteś w ciąży i masz wolne od napojów procentowych - dodał napastnik Reprezentacji Polski.
-Haha może Ty też chcesz być w błogosławionym stanie? Jak w tym filmie ze Schwarzeneggerem. - zakpiłam.
-Ta już lecę. Wolę być jednak na kacu.
-To nie marudź. Macie tutaj magiczne proszki - wskazałam na niewielki stosik tabletek leżący na sąsiednim stole - i wodę. Ja sobie coś w tym czasie zjem - z uśmiechem na ustach ruszyłam w kierunku kuchni gdzie zadowolona pani Lewandowska wcinała kanapki z sałatą, pomidorem i serem.
-Oooo cześć piękniejsza połówko małżeństwa Goetze ! - przywitała mnie z entuzjazmem godnym osoby, która właśnie wygrała 10 milionów w totka - Przyłączysz się?
-Z chęcią - usiadłam na wysokim taborecie i wzięłam kanapkę.


Po kilku godzinach wraz z Mario lecieliśmy samolotem do Monachium. Zdążył już wytrzeźwieć, a z racji tego, że trochę źle się czułam nie zostaliśmy na poprawinach tylko zdecydowaliśmy wracać do domu. Lot przebiegał bardzo spokojnie. Mario słodko chrapał oparty na moim ranieniu, a ja czytałam książkę. Po godzinie znudziła mi się jednak i postanowiłam przejrzeć Facebooka. Nie było żadnych ciekawych postów, więc zablokowałam telefon i wpatrzyłam się w przestrzeń. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.


*Kilka godzin później*

Po rozpakowaniu rzeczy, wstawieniu prania i obiedzie usiadłam na kanapie z kubkiem zielonej herbaty i włączyłam jakiś film przyrodniczy. Mario w tym czasie był na zakupach gdyż w naszej lodówce zostało już niewiele, a jak wiadomo nie powinnam teraz się 'stołować' na mieście. Po jakiejś półgodzinie usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdziwiło mnie to, bo nie spodziewałam się gości, a wszyscy nasi znajomi byli obecnie w Polsce na poprawinach. Początkowo postanowiłam nie otwierać jednak przybysz był bardzo natarczywy.
-Chwila! Nie pali się! - krzyknęłam w końcu i lekko zdenerwowana podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i moim oczom ukazała się Ann - Czego? - zapytałam bez ogródek.
-Tego - nagle w jej dłoni zalśniło srebrne, długie ostrze - Dobranoc - uśmiechnęła się.
-Nieee - krzyknęłam zasłaniając rękami brzuch. Nie mogłam dopuścić żeby moje Maleństwo ucierpiało.
-Za późno suko! Zamawiałaś bilet w jedną stronę na tamten świat?- wbiła mi nóż w brzuch i przekręciła. Upadłam na podłogę i po chwili straciłam przytomność. Zanim się to stało zobaczyłam tylko jak Ona wychodzi i z szyderczym uśmiechem trzaska drzwiami. Potem nastała ciemność...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć!
Wróciła stara Gośka, jej wena i miliony komplikacji. Możecie mnie zabić xD 
Do następnego :*

6 komentarzy:

  1. Hahaha nie to nie jest jednak śmieszne ! Urwę Ci głowę jak się spotkamy! Jak mogłaś?!
    Nie no świetny rozdział tylko szkoda że tak szkoda że się tak skończyło :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam ! Jak mi urwiesz głowę to nie będzie ciągu dalszego xD :)

      Usuń
    2. Wiem gdzie mieszkam także cicho tam :-D

      Usuń
  2. No to się porobiło, czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. nie wiem co napisać. początek rozdziału nie zapowiadał TAKIEJ końcówki. Ann, już o niej zapomniałam, ale ta dała o sobie znać. niech Mario szybko wraca z tych zakupów, bo się wykrwawi dziewczyna! a dziecko... cóż, myślę, że nie ma większych szans na przeżycie, niestety :(

    OdpowiedzUsuń
  4. A zapowiadało się tak pięknie, a tu tak nabroiłaś w tej końcówce :< No jak nic Cię znajdę XD Już włączam mapy google XDD Już myślałam, że Ann nie wróci już never ever, a tu wróciła... :( Ratuj dziewczynę i dziecko! Musisz! Liczę w twe zdolności, że ich wszystkich poratujesz! :)
    Rozdział niesamowity i tyle się dzieje! ^^
    Czekam na kolejny! ;* I mam nadzieje, że będzie to w miarę szybko! :)
    +informuj mnie na asku ;) a i rozdział u mnie dzisiaj się postaram dodać :>

    OdpowiedzUsuń