środa, 3 lutego 2016

Rozdział 9 :)

*Perspektywa narratora*

W tym samym czasie nieświadomy niczego Mario spokojnie pakował zakupy do bagażnika. Chciał udać się jeszcze do drogerii żeby kupić swojej żonie jakiś kosmetyk jednak dziwne przeczucie nie dało mu oderwać myśli od domu. Czy coś się tam stało? Miał nadzieję, że nie i to tylko nic nie znaczące głupie myśli. Jednak mimo wszystko postanowił jak najszybciej wracać - ukochana teraz nie powinna być zbyt długo sama. Z piskiem opon ruszył spod sklepu. Im bliżej domu się znajdował tym gorszy czuł ucisk w żołądku. Zaparkował na podjeździe i zostawił zakupy w aucie. Stwierdził, że potem po nie wróci. Nucąc pod nosem znaną melodię wszedł na posesję. Zdziwił się, gdy okazało się, że drzwi nie były zamknięte na klucz. Lekko przerażony otworzył je i wszedł do korytarza. Jego oczom ukazała się ogromna kałuża krwi, a kawałek dalej leżała jego żona.
-Gośka! Co Ci jest? - szybko do niej podbiegł i wtedy zobaczył nóż głęboko wbity w brzuch. Również prawa ręka była przezeń przebita i leżała bezwładnie obok. Ze łzami w oczach zadzwonił po pogotowie, które przyjechało już po chwili.
-Skąd ten nóż  w jej brzuchu? - zapytał jeden z ratowników bandażując dłoń.
-Nie mam pojęcia, dopiero wróciłem z zakupów.
-Wie Pan, że musimy zgłosić sprawę na policję?
-Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Gdzie ją zabieracie?
-Może pan jechać z nami - powiedział kierowca karetki. 
-Dziękuje - załamany Mario szybko znalazł dokumenty Małgosi i wyszedł za ratownikami zamykając drzwi na klucz.

*Kilka godzin później*
*Mario.

Po przyjeździe do szpitala musiałem podpisać zgodę na operację i już od jakiś 6 godzin siedzę pod salą i czekam na jakiekolwiek informację, boję się o Nią, o moje maleństwo... Nie wiem to mógłby zrobić coś takiego, chociaż może i wiem tylko sam się oszukuje, że to nie ta osoba. Dlaczego nie chciała ze mną jechać na te cholerne zakupy? Gdyby nie była uparta nic by się nie stało. Nadal mógłbym siedzieć z nią w salonie czy sypialni, rozmawiać i śmiać się. Na pewno nie bylibyśmy teraz tutaj.
-Przepraszam... - poczułem na moim ramieniu czyjąś dłoń.
-Tak? - podniosłem głowę i ujrzałem policjantkę. Przetarłem dłonią łzy, które od jakiegoś czasu płynęły po moich policzkach.
-Aspirant Magdalena Krauze. Muszę zadać Panu kilka pytań.
-Słucham - zrezygnowany wbiłem wzrok w przeciwległą ścianę.
-Gdzie pan był gdy doszło do zdarzenia?
-W sklepie, żona wysłała mnie po zakupy.
-Ma pan podejrzenia kto mógł to zrobić?
-Tak. To mogła być moja była narzeczona Ann Katrin Broemmel.
-Dobrze, dziękuje. W taki razie skontaktujemy się z panem gdy tylko cokolwiek ustalimy. Proszę być dobrej myśli i dać znać gdy żona się wybudzi. Do widzenia!  - pożegnała się i poszła.
Postanowiłem zadzwonić do Lewego. Wiem, że on jest teraz zajęty czymś innym, ale powinien o tym wiedzieć. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer przyjaciela.
-Cześć! Tu Klaudia, co tam ? - przywitała się radosnym głosem świeżo upieczona pani Lewandowska.
-Cześć. Jest Robert?
-Nieee nie ma w łazience siedzi. Stało się coś?
-Nic, tak tylko dzwonię - nie chciałem mówić o tym co się stało Klaudii.
-Nie kłam. Coś z Gosią, prawda? - wyczułem narastający niepokój w wypowiedzi dziewczyny.
-Tak. Ktoś jej wbił nóż w brzuch. Jesteśmy w szpitalu, czekam właśnie na jakiekolwiek informacje - powiedziałem jednym tchem.
-O mój Boże! - krzyknęła - Będziemy najpóźniej jutro. Informuj nas - rozłączyła się.
Nie pozostało mi nic innego jak czekać dalej. Coraz bardziej mnie to dobijało. Bezmyślnie ściskałem w rękach dawno już pusty kubek po kawie. Mijały kolejne sekundy, minuty i godziny, a nikt nie wychodził. Nagle drzwi uchyliły się. Moim oczom ukazał się chirurg, który był operatorem zabiegu.
-Pan Goetze? - zapytał zmęczonym głosem.
-Tak. Co z moją żoną i dzieckiem?
-Bardzo mi przykro....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak wiem kochacie mnie :* pomęczę Was jeszcze trochę :)

3 komentarze:

  1. Ale jak już CI pisałam urwę Ci głowę !
    Szkoda, że tak to się kończy mam jednak nadzieję, że wszystko się ułoży w co lekko wątpię.
    Rozdział świetny jak zawsze :)
    Pozdro :D

    OdpowiedzUsuń
  2. dziecka chyba nie dało się już uratować (jeśli jednak tak - to byłby prawdziwy cud!), ale żeby chociaż Małgosi nie stało się nic poważnego.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedna dziewczyna... Szkoda, że pewnie dziecko nie przeżyje.. :(
    Czy Ty musisz przerywać w takim momencie? To że ja mieszam u siebie nie znaczy, że Ty musisz XDD
    Czekam na kolejny z ogromną niecierpliwością! :*
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń